Hasie

Zbigniew Markowski

Najprościej byłoby stwierdzić, że śląskie hasie (popiół) jest germanizmem i pochodzi od niemieckiego słówka „asche”. To prawda, ale – podobnie jak w przypadku innych przedmiotów czy zjawisk towarzyszących człowiekowi od zarania cywilizacji – problem jest znacznie bardziej skomplikowany. W końcu podstawą owej cywilizacji był ogień wytwarzający popioły, które trzeba było jakoś nazwać. Z całą pewnością „asche” funkcjonował w języku pragermańskim (którym mówiono już w piątym wieku przed Chrystusem), stąd dzisiejsze nazwy: „ash” w języku angielskim, duńskie „aske”, szwedzkie „aska” czy „as” u Holendrów.

Etymolodzy niemieccy odwołują się czasem do jeszcze jednego tropu wiodącego w stronę sanskrytu – języka starszego od pragermańskiego o jakieś dziesięć wieków. Wszak właśnie w sanskrycie używanym przez starożytnych mieszkańców Indii funkcjonowało słowo „bhasma” oznaczające właśnie popiół. Popiół bardzo silnie zaznaczył się w kulturze nie tylko dlatego, że towarzyszył postępowi technologicznemu wyznaczanemu nawet przez nazwy epok miedzi, brązu czy żelaza. Przecież Feniks starożytnych Greków (znany wcześniej Egipcjanom pod imieniem Bennu) odradzał się z popiołów, w XI wieku papież Urban II wprowadził obrzęd posypywania głów popiołem, kropkę bindu na czole ucznia – wyznawcy hinduizmu również robi się przy pomocy popiołu.

Na przemysłowym Śląsku XVIII i XIX wieku hasia na pewno nie brakowało, bo tworzyły go zarówno zwykłe gospodarstwa domowe, jak i przemysł. Przemysłowe pozostałości spalania zagospodarowywano zresztą w przeróżny sposób: hutniczą szlaką czyli żużlem (produktem utleniania substancji, które ulegają stopieniu) wykładano na przykład alejki w parkach. Popiół często wykorzystywano w identyczny sposób: jako materiał do wyrównania drogi lub dróżki. Hasie nadawało się również do posypania zimą oblodzonych miejsc, po których chodzili ludzie, ale zanim przyszła zima trzeba było popioły te gdzieś przechować. W taki sposób powstał hasiok czyli specjalny, wydzielony obszar do przechowywania popiołu. Na terenach wiejskich hasiok często organizowano tuż obok tak zwanego gnojoka czyli ocembrowanego zbiornika odpadów organicznych. W mieście wynoszono popiół na plac, najczęściej tuż obok rzędu komórek towarzyszących z reguły familokom. Z czasem zakres znaczeniowy hasioka poszerzył się i dziś oznacza on po prostu śmietnik: miejsce do gromadzenia odpadków i rzeczy niepotrzebnych. To także ogrodzone miejsce na osiedlu, gdzie do kolorowych kubłów wędruje zawartość pochodząca z gospodarstwa domowego. Kiedy profesor Jan Miodek udaje się z kubełkiem by wynieść śmieci, informuje, iż idzie do hasioka.

O hasioku jako zbiorowisku odpadów możemy również usłyszeć w śląskim odpowiedniku określenia o wyciągnięciu czegoś psu z gardła. Ślązak może złośliwie zapytać czy czyjś wyjątkowo pomięty szaket (marynarka) został znaleziony na hasioku, jeżeli zaś coś jest brudne może zostać zakwalifikowane jako „made in hasiok”. W chorzowskiej akcji zachęcającej do sprzątania odchodów po swoim czworonogu nawoływano: „poskludzej po psioku i wyciep do hasioka”, choć w tym przypadku chodzi raczej o kubeł dedykowany psim kupom. Czasem można spotkać się z opinią, iż hasiok to także kosz na śmieci, choć taka interpretacja wydaje się być nadużyciem odskakującym zbyt daleko od popiołu. Do produktów spalania najbliżej jednak śląskiemu aszymbecherowi czyli popielniczce: tutaj mamy już dosłownie przetłumaczony wyraz niemiecki z taką samą konstrukcją jak w angielskim ashtray-u. Palenie papierosów obarczone jest zresztą bardzo wieloma germanizmami: cygaryty zapala się przecież albo fojercokiem, albo sztracheclami.

Choć termin „hasie” używany jest coraz rzadziej, słówko „hasiok” jest dziś na Górnym Śląsku wciąż obecne. „Czerwony Hasiok” to firma z Gliwic specjalizująca się w wywozie gruzu za pomocą charakterystycznych kontenerów, jest zespół muzyczny „Hasiok” powstały na katowickim Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, w obrocie handlowym znajduje się pustak zwany hasiokiem: to produkt żużlowy, wibroprasowany i z atestem.