Julia Tame
Van Gogh z Nikisza i malarz codzienności Śląska
Ewald Gawlik to postać nietuzinkowa – malarz, którego życie i twórczość nierozerwalnie związane są z Górnym Śląskiem, zwłaszcza Nikiszowcem i Giszowcem. Choć był artystą nieprofesjonalnym, jego prace zdobyły uznanie i miejsce w historii polskiej sztuki jako wyjątkowe świadectwo życia śląskiej społeczności. Gawlik, nazywany nie bez przyczyny „Van Goghiem z Nikisza”, pozostawił po sobie dorobek, który do dziś inspiruje i porusza. Urodził się w 1919 roku w Nikiszowcu, dzielnicy Katowic. Już jako dziecko przejawiał artystyczne zdolności – rysował, malował, a jego pasje były wspierane przez rodzinę. Początkowo uczył się rysunku w gimnazjum w Królewskiej Hucie pod okiem profesora Józefa Bimlera, absolwenta Akademii w Monachium. Choć przerwał formalną edukację w wieku 15 lat, kontynuował naukę na prywatnych lekcjach u Pawła Stellera, a następnie uczęszczał do szkoły plastycznej im. Gierymskiego w Katowicach, gdzie wyróżniał się talentem.
Plany studiów artystycznych przerwał wybuch II wojny światowej. Gawlik został wywieziony na przymusowe roboty do Drezna, a w 1940 roku udało mu się dostać na Akademię Sztuk Pięknych w tym mieście. Jego fascynacja twórczością Vincenta van Gogha narodziła się właśnie wtedy, podczas odwiedzin w słynnej Galerii Drezdeńskiej. Niestety, nie dane mu było kontynuować studiów – został wcielony do Wehrmachtu, w którym służył na różnych frontach, m.in. w Laponii i na froncie wschodnim. Po zakończeniu wojny trafił do alianckiej niewoli, z której został szybko zwolniony jako osoba wcielona przymusowo.
W 1947 roku powrócił na Śląsk, pełen nadziei na dokończenie edukacji i rozpoczęcie kariery artystycznej. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna – z uwagi na przeszłość wojenną, zarzucono mu służbę w Wehrmachcie, przez co został zmuszony do rezygnacji z aspiracji zawodowego artysty. Podjął szereg prac fizycznych – był m.in. ślusarzem, młynarzem, kucharzem, a w końcu pracownikiem kopalni „Wieczorek”. Okres ten wspominał jako czas upokorzenia, społecznego wykluczenia i wstydu.
Mimo trudnych doświadczeń, Gawlik nigdy nie porzucił malowania. Jego twórczość stała się wyrazem osobistej wrażliwości i sposobem na przetrwanie. W latach 70. stał się członkiem Grupy Janowskiej – śląskiego ugrupowania malarzy nieprofesjonalnych – i zyskał opinię jednego z najwybitniejszych przedstawicieli nurtu. Jego obrazy przedstawiają życie codzienne mieszkańców Śląska: sceny z podwórek, kopalń, rodzinnych domów, a także martwe natury i tematy religijne. Często porównywano je do dzieł van Gogha i Toulouse-Lautreca, zarówno pod względem ekspresji, jak i użycia koloru.
Choć odmawiał wstąpienia do Związku Polskich Artystów Plastyków, obawiając się oceny przez profesjonalistów, jego twórczość była wielokrotnie wystawiana. W latach 70. i 80. organizowano jego wystawy w Katowicach i Bytomiu, a po śmierci w 1993 roku – także we Francji (w Saint-Étienne) i w Polsce (w Muzeum Historii Katowic i Muzeum Śląskim). Dziś pamięć o Gawliku pielęgnowana jest m.in. w „Gawlikówce” – Izbie Śląskiej w katowickim Giszowcu, gdzie prezentowane są jego prace i pamiątki z życia artysty. Taki sposób upamiętnienia wydaje się adekwatny do artysty, który przez całe życie pozostawał blisko zwykłych ludzi, ich codziennych spraw i śląskiego świata.
Ewald Gawlik to symbol lokalnej tożsamości, twórca, który mimo braku oficjalnego wykształcenia artystycznego stworzył dzieła o ogromnej sile wyrazu. Jego malarstwo to nie tylko opowieść o Górnym Śląsku, ale także o samotności, tęsknocie za uznaniem i nieugiętej potrzebie tworzenia. Dzięki jego płótnom możemy zobaczyć Śląsk oczami człowieka, który znał go od podszewki – i potrafił uchwycić jego piękno nawet tam, gdzie inni widzieli tylko szarość.