Gwara śląska – kuchnia

W scence teściowa sprawdza znajomość gwary swojej (pochodzącej spoza Śląska) synowej. Słyszymy wówczas słówko “blank” – to wzmacniacz oznaczający maksymalne nasycenie jakiejś cechy. “Blank gupi” to całkowity głupiec, “blank łożarty” to kompletnie pijany osobnik. “Blank nic niy wiy” musimy więc przetłumaczyć jako stan, w którym ktoś kompletnie niczego nie rozumie. I rzeczywiście, egzaminowana nie wie, że pączki nazywane są kreplami. Późniejsza opowieść o przeróżnych ludowych straszydłach zawiera pojęcie “szczigi”: to prosta kalka żeńskiego demona: strzygi, której źródłosłów wywodzony jest z łacińskiego strix – stworów opisanych przez Owidiusza. W śląskiej gwarze “szcziga” to także (a może nawet znacznie częściej) kobieta kłótliwa, opryskliwa, jędza. Oprócz bycia szczigą można na Górnym Śląsku wsławić się jako motyka względnie graca. W żaden sposób tych niemiłych określeń nie można wiązać z polską “zołzą” – na Śląsku zołza funkcjonuje tylko na patelni lub na talerzu: to po prostu sos. Opowieść zawiera także “srogigo, czornego psa”. Śląska srogość także jest różna od polskiej: wszystko, co srogie jest po prostu duże. Wyraz ten powtarza później aktor opowiadający o sposobie na utopca – tym razem “srogi palec u nogi” oznacza po prostu palec najgrubszy.