Budynek DOKP – przeszłość Katowic

Krzysztof Kurdziej

Jeszcze kilka lat temu, przy alei Walentego Roździeńskiego 1, tuż obok ronda generała Jerzego Ziętka i słynnego Spodka stała siedziba Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych. Dziś nie pozostał po niej żaden ślad, a na jej miejscu stoi kompleks biurowców .KTW, będący obecnie najwyższym budynkiem w Katowicach. Niewiele brakowało jednak, aby to budynek DOKP nadal stał w tamtym miejscu – i to w zupełnie nowej, rozbudowanej formie.

Historia biurowca sięga lat pięćdziesiątych. To wtedy powstały pierwsze plany budowy, których autorami byli Henryk Buszko i Aleksander Franta. Początkowo miał powstać przy samym początku alei Roździeńskiego, jednak skończyło się na nowej koncepcji z 1961 roku, która zakładała postawienie budynku przy rondzie gen. Jerzego Ziętka. Wtedy też zlecono opracowanie dwóch wariantów przez zespoły Miastoprojektu Katowice – Jerzego Gottfrieda i Zbigniewa Rzepeckiego oraz Stanisława Kwaśniewicza. Pierwszy wariant zakładał budowę wieżowca z dwóch części: smukłej i wysokiej, lekko załamanej w linii pionowej, oraz niskiej czworobocznej. Drugi wariant natomiast był oparty na wzorze biurowca Pirelli w Mediolanie z charakterystycznym przełamaniem fasady. Finalna koncepcja powstała w latach 1965-1966, z pomocą Gottfrieda i konstruktorów Mostostalu Zabrze i Miastoprojektu Katowice. Z powodu wielu trudności, między innymi przez braki dostaw materiałów, czy przez błędy w projekcie instalacji grzewczej, budowa trwała aż 9 lat. Ukończono ją dopiero w 1974 roku, jednak pierwsi pracownicy kolei pracowali w nim już dwa lata wcześniej. A dlaczego?

W tamtych czasach budynek ten był niezwykle nowoczesny i przyciągał uwagę wielu osób. Uchodził po prostu za supernowoczesny biurowiec, dlatego kolejarze spieszyli się z jak najszybszym zasiedleniem budynku. Krążyły plotki, że chce go zająć Centrala Handlu Zagranicznego. Mówiło się też o tym, że ówczesny szef Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej chciał tam ulokować partyjne biura. Budynek przez długie lata był siedzibą śląskiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych. Po powstaniu w 2002 roku swoją siedzibę miała tu spółka PKP Cargo.

Decyzja pracowników okazała się słuszna, ponieważ budynek zyskał wiele rozgłosu. I nic w tym dziwnego. Miał 72 metry wysokości, 18 pięter i ponad 17 tys. m kw. powierzchni użytkowej. Był znakomicie wyposażony – znajdowała się tam stołówka, przychodnia z apteką czy gabinet fizjoterapii. Furorę robiły przede wszystkim szybkie windy firmy OTIS, które były czymś zupełnie nowym. Ludzie z ulicy przychodzili do budynku, by móc przejechać się tymi windami.

Nie wszystko było jednak tak kolorowe. Budynek nie posiadał klimatyzacji, przez co temperatura w lato sięgała tam 35 stopni Celsjusza. Również kwestia bezpieczeństwa była sporna. Przez brak wydzielonej klatki ewakuacyjnej uznano, że nie spełnia on podstawowych warunków bezpieczeństwa przeciwpożarowego. I to właśnie straż spowodowała, że w pewnym momencie z budynku musiały wyprowadzić się spółki kolejowe PKP PLK i PKP Cargo, które miały w nim swoje siedziby.

W 2010 roku podjęto decyzję o przebudowie biurowca. Wspólnie ze spółką Hines Polska planowano gruntowną przebudowę i rozbudowę 18-kondygnacyjnego gmachu oraz wybudowanie tuż obok drugiego biurowca, mającego 32 kondygnacje i wysokość około 125 metrów. Autorem koncepcji tych wieżowców był niemiecki architekt Helmut Jahn. Według projektu biurowce miały posiadać standard klasy A. Miała zmienić się również nazwa budynku z obecnej na Rondo Towers. Ostatecznie jednak, po zmianach zakresu planowanej inwestycji, umowa z Hines Polska wygasła. Pod koniec lipca 2013 roku budynek wystawiono na sprzedaż. W listopadzie tego samego roku został on kupiony za kwotę 29 milionów zł przez TDJ estate – właściciela obecnie stojących tam biurowców .KTW, a w marcu 2014 roku uzyskano zgodę na rozbiórkę. Jeszcze przed wyburzeniem, na początku 2015 roku, prawie stu byłych i aktualnych pracowników kolei przyszło, by pożegnać się z biurowcem. Byli bardzo zadowoleni, że odbyło się takie uroczyste pożegnanie. Była to bowiem bardzo dobra okazja, by po latach spotkać się z byłymi kolegami z pracy i powspominać czasy, gdy budynek ten przeżywał swoje najlepsze lata.