Gerard Cieślik (1927 – 2013)

Michał Sawicki

Gerard Cieślik – pierwsza ikona polskiej reprezentacji

Gerard Cieślik to niekwestionowana legenda polskiego sportu, która na dobre zapisała się na złotej karcie historii nie tylko reprezentacji Polski w piłce nożnej czy Ruchu Chorzów, ale przede wszystkim całego Górnego Śląska. Słynny “Gienek”, jak określany przez znajomych był Cieślik, jako jedyny polski piłkarz w historii znalazł się wśród Wybitnych Reprezentantów Polski mimo braku rozegrania wymaganych do zdobycia tego tytułu 60 spotkań z orłem na piersi. Kim był legendarny polski napastnik? Jaki wpływ na jego życie miała II Wojna Światowa? Dlaczego w całym Chorzowie posiada on status niemalże świętego? Na wszystkie te, jak i na wiele innych pytań dotyczących życia i kariery Gerarda Cieślika postaram się odpowiedzieć w tym artykule!

Wielki sportowiec urodzony w wielkim miejscu

Choć Hajduki Wielkie, czyli miejsce narodzin Gerarda Cieślika, są wielkie jedynie z nazwy to nie da się ukryć, że dla całego Chorzowa są obecnie miejscem świętym. To właśnie tutaj znajduje się legendarny już stadion Ruchu Chorzów, czyli drużyny z którą Cieślik związany był tak naprawdę przez całe swoje życie. Obecnie Hajduki Wielkie są częścią Chorzowa, do którego zostały przyłączone w kwietniu 1939 roku i są znane pod nazwą Chorzów-Batory. Gerard Cieślik urodził się tutaj 29 kwietnia 1927 roku jako drugi syn Marty i Antoniego. Jego ojciec był powstańcem śląskim, który według samego Gerarda był ogromnym patriotą – jak wspominał ojca sam “Gienek”- “poza Górnym Śląskiem i Polską świata nie widział”. Pan Antoni Cieślik był pracownikiem huty, który zginął w trakcie II wojny światowej podczas bombardowania Olkusza, z którego w otwartym wagonie pociągu poruszał się wraz z innymi pracownikami huty do Sandomierza. Matka Gerarda, Marta, była działaczką Towarzystwa Gimnastycznego “Sokół” znajdującego się w Hajdukach Wielkich. Po śmierci swojego męża również rozpoczęła pracę w hucie. W wieku 12 lat Gerard Cieślik pomagał swojej mamie w utrzymaniu rodziny, pracując w piekarni. Miłość do futbolu zrodziła się w nim jednak dużo wcześniej, a swoją pierwszą szmacianą piłkę wykonaną ze starych rajstop, skarpet i szmat uszył mając jeszcze zaledwie 10 lat!

Jeden strzał zadecydował o wszystkim

Będąc jeszcze “bajtlem”, Gerard Cieślik często przychodził wraz z kolegami na treningi Ruchu Chorzów (wówczas klub nosił nazwę Ruch Hajduki Wielkie) oglądać jak dorośli grają w piłkę i podając im ją. Gerard jednak podawał piłkę w dość specyficzny sposób – zawsze robił to tak, aby ta do niego wracała. Zaintrygowany tą niecodzienną sytuacją kierownik drużyny juniorów Ruchu postanowił zaprosić chłopców do zabawy, której stawką było dołączenie do klubu z Chorzowa. Zadanie było wbrew pozorom bardzo proste – wystarczyło strzelić bramkę z rzutu karnego dorosłemu bramkarzowi “niebieskich”. Ten z chłopców, który zrobił to najlepiej wygrywał. Gerard Cieślik swoją “jedenastkę” wykonał najlepiej ze wszystkich, strzelając w górny róg bramki, tym samym zdobywając swoją piłkarską “złotą kartę”. Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej Gerard Cieślik przez kilka miesięcy trenował piłkę nożną jako pełnoprawny członek klubu.

Wybuch II Wojny Światowej i mundur Wehrmachtu

Po wybuchu II wojny światowej naziści rozwiązali Ruch Chorzów i powołali w jego miejsce Bismarckhütter Ballspiel-Club, w którym do momentu zakończenia wojny grał Gerard Cieślik. W grudniu 1944 roku Gerard otrzymał powołanie do wojska III Rzeszy, do którego wcześniej trafił również jego starszy brat – Jerzy (zginął w trakcie walk na froncie). Na samym początku 1945 roku Cieślik trafił na front, zostając przydzielonym do wojsk walczących w Danii. Tam zaprzyjaźnił się z ludźmi, którzy pierwotnie mieli pomóc mu w ucieczce, jednak nim do tego doszło Gerard trafił w sam środek walk. Po zakończeniu wojny wraz z kolegami znalazł się na terytoriach wyzwolonych przez Armię Czerwoną, jednak świadomi zagrożenia ze strony Związku Radzieckiego postanowili uciec na ziemie alianckie. W celu oddania się wojsku amerykańskiemu przepłynęli nawet tratwą Łabę! Alianci jednak ponownie przekazali ich Rosjanom na skutek czego Cieślik trafił na jakiś czas do obozu jenieckiego. Dzięki poznanemu tam Teodorowi Wieczorkowi (polski piłkarz i trener) i jego znajomościom, Gerardowi udało się uniknąć zesłania na Syberię. Jakim cudem jednak w ogóle doszło do powołania Polaka do armii III Rzeszy? Otóż pod koniec II wojny światowej Niemcy znajdowali się już w zasadzie na pozycji przegranej. Przegrywając każdą kolejną bitwę na każdym froncie z rozkazu Adolfa Hitlera do wojsk Wehrmachtu powoływany był praktycznie każdy, kto mógłby pomóc nazistom, w tym także Polacy.

Koniec koszmaru i początek wspaniałej kariery

Po zakończeniu II wojny światowej rozpoczęła się już prawdziwa kariera sportowa Gerarda Cieślika. Po powrocie z niewoli Cieślik wrócił do reprezentowania barw reaktywowanego w marcu 1945 roku Ruchu Chorzów, dla którego pierwszą bramkę zdobył już w swoim debiucie we wrześniu tego samego roku. Nieco wcześniej, bo już w maju, na krótko po zakończeniu wojny, Cieślik zadebiutował także w reprezentacji Górnego Śląska w wygranym 4:1 spotkaniu z reprezentacją Gdańska. W tym meczu również wpisał się na listę strzelców. W barwach Ruchu Chorzów Cieślik grał przez całą swoją piłkarską karierę. Przez blisko 15 lat gry dla “niebieskich” zdobył on 178 bramek w 249 meczach (w tym 168 bramek ligowych), stając się prawdziwą legendą Ruchu oraz dołączając do kultowego już w polskiej piłce “Klubu 100”, do którego należą także m.in. Ernest Wilimowski czy Ernest Pohl. Cieślik wraz z Ruchem święcił triumfy. Po II wojnie światowej Ruch był zdecydowanie jedną z najsilniejszych, jeśli nie najsilniejszą drużyną w Polsce. W barwach Ruchu Chorzów Gerard Cieślik zdobywał bowiem 3 razy tytuł Mistrza Polski (1951, 1952, 1953), Puchar Polski (1951) oraz 2 tytuły Najlepszego Strzelca ligi (1952, 1953). Z takim dorobkiem Cieślik jest dziś prawdziwą legendą Chorzowa, która doczekała się nawet własnego muralu w jednej z jego dzielnic. Znaczna część mieszkańców Chorzowa zapytanych przeze mnie o najlepszego i najbardziej legendarnego piłkarza Ruchu bez zastanowienia odpowiedziała mi: – Tylko i wyłącznie Gerard Cieślik. Dla kibiców Ruchu ma on status świętego, jednak nie ma się co dziwić – jako osoba niekoniecznie związana z Górnym Śląskiem sam muszę przyznać, że dorobek Cieślika, jego wkład w grę Ruchu i historie o jego osobie sprawiają, że na usta ciśnie mi się tylko jedno określenie – legenda.

Dzisiaj Lewandowski, kiedyś Cieślik

Mówiąc o Gerardzie Cieśliku nie mógłbym nie wspomnieć również o jego grze w reprezentacji naszego kraju. “Gienek” zadebiutował w polskiej kadrze 11 czerwca 1947 roku w wygranym 3:1 meczu z Norwegią. Swoją pierwszą bramkę z orzełkiem na piersi zdobył miesiąc później, bo w lipcu, w niestety przegranym 1:2 spotkaniu z Rumunią. W reprezentacji Polski Gerard Cieślik rozegrał 47 meczów, w których łącznie zdobył 27 goli. Najbardziej zapamiętany jednak chyba na zawsze będzie już ze swojego występu przeciwko ZSRR w 1957 roku. Polacy wygrali wówczas ze zdecydowanie wyżej notowanym Związkiem Radzieckim na Stadionie Śląskim w Chorzowie 2:1. Dwie bramki, dające to spektakularne zwycięstwo zdobył nie kto inny jak właśnie Gerard Cieślik. W bramce Rosjan znajdował się wówczas legendarny już bramkarz – Lew Jaszyn, jedyny bramkarz w historii, który zdobył tytuł najlepszego piłkarza na świecie. Nasz Cieślik “ukąsił” go dwukrotnie, co wywołało niemałe poruszenie, zwłaszcza w naszym kraju. Dziś Gerard Cieślik określany jest w naszej kadrze mianem ikony, legendy – dokładnie tak samo jak w przypadku Ruchu Chorzów. Wielu kibiców reprezentacji Polski uważa, iż Gerard Cieślik był w trakcie swojej kariery “taką wizytówką polskiej piłki, jaką dzisiaj jest Lewandowski”. Sytuację idealnie obrazuje również specjalny mural znajdujący się w centrum Chorzowa ukazujący 3 ikony, 3 różnych pokoleń reprezentacji Polski – od Cieślika po Lewandowskiego.

Koniec piłkarskiej kariery

W 1957 roku w wieku 32 lat, Gerard Cieślik oficjalnie ogłosił zakończenie swojej barwnej i bogatej kariery sportowej. Mimo “zawieszenia butów na kołku” wciąż związany był z Ruchem Chorzów zostając trenerem młodzieżowych drużyn “niebieskich”, następnie członkiem zarządu klubu, a ostatecznie honorowym prezesem Ruchu Chorzów. Regularnie uczęszczał na mecze Ruchu Chorzów jako kibic, przeżywając każdą porażkę i celebrując każde zwycięstwo i osiągane sukcesy. Wraz z końcem 2012 roku oprócz cukrzycy, na którą chorował dużo wcześniej, pojawiły się także problemy zdrowotne z płucami. Gerard bardzo dużo chorował, po raz pierwszy do szpitala trafił we wrześniu 2013 roku, a 1 listopada jego stan znacznie się pogorszył. Gerard Cieślik zmarł 3 listopada 2013 roku w Chorzowie, gdzie został pochowany. W jego pogrzebie uczestniczyły tysiące osób, chcących pożegnać legendarnego “Gienka”. Jaki był Gerard Cieślik? Powiedzieć o nim, że był dobrym człowiekiem to jak nie powiedzieć nic. Według osób, które zdołały poznać Cieślika był on bardzo życzliwym, otwartym, empatycznym, przyzwoitym i bardzo kulturalnym człowiekiem. Był także bardzo skromny. Bardzo często powtarzał, że jego dwie bramki w meczu przeciwko ZSRR to tak naprawdę nic wielkiego, a on sam bez kolegów z drużyny nie osiągnąłby nic. Dziś Gerard Cieślik określany jest mianem prawdziwej legendy Górnego Śląska, a zapytani przeze mnie o jego postać ludzie zgodnie powiedzieli “Wielki Ślązak, sportowiec i jeszcze większy człowiek”.

Wyróżnienia i szmacianki Cieślika

W trakcie całego swojego życia Gerard Cieślik zdobywał wiele nagród i odznaczeń indywidualnych. Oprócz nagród sportowych warto również wspomnieć o odznaczeniach, takich jak Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski przyznany Cieślikowi w 1999 roku, Odznaka Zasłużony Mistrz Sportu, Odznaka Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej czy Medal za Wybitne Osiągnięcia Sportowe. W 2022 roku pod wyremontowanym Stadionem Śląskim w Chorzowie odsłonięty został także pomnik Gerarda Cieślika.

Sam “Gienek” również posiadał swoje wyróżnienia, którymi zarówno nagradzał, jak i “karał”. W środowisku piłkarskim w Polsce i wśród osób związanych w jakiś sposób z Cieślikiem popularne były tzw. “szmacianki Cieślika”. Były to ręcznie uszyte przez samego Gerarda szmaciane piłki, dokładnie takie same jak te, które szył za “bajtla”. Szmacianki Cieślika były wręczane z dwóch powodów – dla ludzi, których Gerard znał, szanował i którzy zyskali uznanie w jego oczach oraz jako antynagroda za największą wtopę piłkarską roku. To niechybne wyróżnienie otrzymali m.in. Andrzej Juskowiak, Zbigniew Boniek czy były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej – Michał Listkiewicz. Co roku Cieślik szył szmacianą piłkę, którą następnie przekazywał dla Polskiego Radia Katowice organizującego niekoniecznie prestiżowy plebiscyt na największe wpadki i absurdy roku w polskiej piłce. Gerard Cieślik szył szmacianki ze starych rajstop i skarpet będąc już dorosłym mężczyzną, grającym w barwach Ruchu Chorzów i świętującym swoje największe sukcesy!