Hotel Welt w Katowicach

Julia Pszowska

Jeżeli ktoś dzisiaj postanowiłby wybrać się na spacer po katowickim śródmieściu, idąc ulicą 3-go Maja w stronę rynku, naprzeciw Teatru Śląskiego dostrzec mógłby duży, modernistyczny budynek domu towarowego “Zenit”. Ten sporych gabarytów obiekt z przeszkloną bryłą został wzniesiony w latach 1958-1962 jako jeden z pierwszych obiektów, będących elementem przebudowy rynku w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku. Mało osób jednak wie, że obecny dom towarowy mieszczący się przy katowickim Rynku 12 był niegdyś hotelem – i to nie byle jakim!

Hotel Welt (niem. Welts Hotel) był pierwszym hotelem wzniesionym w Katowicach. Jego otwarcie miało miejsce w 1848 roku a uczynił to Izaak Gratzer, nazywając hotel od nazwiska współwłaściciela, Karla Welta. Były to czasy szybkiego rozwoju wsi Katowice. Dwa lata wcześniej na skromnym dworcu, który wtedy przypominał wiejską parterową chatę zatrzymał się pierwszy pociąg. Pasażerowie, którzy wysiadali w Katowicach na wprost mieli właśnie dwupiętrowy hotel Welta, który był najważniejszym w okolicy, tym samym robiąc na nich niemałe wrażenie.

Dwa lata od otwarcia obiektu, w 1850 roku w hotelu odbył się koncert Johanna Straussa (syna) wraz ze swoją orkiestrą. Herr Johann jechał z Wiednia na wschód, być może do Moskwy i po drodze zatrzymał się właśnie w „Hotelu Welta”. W hotelowej restauracji dał się namówić na koncert. – Występ Straussa przeszedł do historii, ponieważ słynny wiedeńczyk prawdopodobnie po raz pierwszy i ostatni w swojej karierze dał koncert… na wsi – mówi Jacek Siebel, historyk z Muzeum Historii Katowic. Innym znamienitym gościem apartamentów „Welta” był Józef Lompa, który odwiedził Katowice w 1855 roku, zachwycając się amerykańskim tempem rozwoju miejscowości.

Na początku lat 90. XIX w. nieruchomość kupił Otto Retzlaff i zmienił jej nazwę na „Hotel Retzlaff”. W 1897 roku obiekt przebudowano w stylu eklektycznym i połączono z sąsiednim budynkiem o adresie Rynek 13, w którym działał „Hotel de Prusse”. Podczas tej przebudowy w gabaryty obiektu wchłonięta została parterowa budowla, istniejąca wcześniej między obydwoma budynkami i w ten sposób ten fragment dawnej południowej pierzei Rynku uzyskał jednolitą, ciągłą zabudowę. W okresie międzywojennym część budynku, w której mieścił się wcześniej „Hotel Welt”, wykupił Bank Ziemski. Na parterze powstały cukiernia i kawiarnia „Europa” oraz restauracja „Teatralna”. Na wyższych kondygnacjach mieściły się m. in. biuro filmowe „Silesia” oraz kancelaria adwokacka.

W miejscu dawnego ogrodu hotelu „Welt”, znajdującego się po wschodniej stronie budynku, w 1874 roku wybudowano dla rodziny Altmannów – właścicieli hurtowni żelaza i wielu innych kamienic w mieście – kamienicę mieszkalno-handlową. Wzniesiona w stylu eklektycznym z elementami neorenesansowymi otrzymała ona adres Rynek 11 (obecnie Warszawska 1).

Po nadaniu Katowicom praw miejskich w salach hotelu miejscy radcy odbywali zebrania, albowiem ratusz wybudowano dopiero w 1874 roku, na działce zajmowanej dzisiaj przez Teatr Śląski.

Dawny „Hotel Welt” został spalony w 1945 roku przez wkraczające do miasta oddziały Armii Czerwonej. Żołnierze radzieccy podpalili obiekt po dostaniu się do magazynów zlokalizowanego w nim sklepu monopolowego. Podczas robót na rynku w 2005 roku robotnicy natrafili na fundamenty hotelu oraz zachowane częściowo piwnice. Zaraz po tym, jak odkryto zapomniane fundamenty, zaczęły szerzyć się plotki, dlaczego nie było ich na żadnych planach. Jedna z sensacyjnych hipotez mówiła, że… w podziemiach hotelu mógł znajdować się skarbiec.

Konserwatorzy tłumaczyli jednak, że warto byłoby być ostrożnym w rozpowszechnianiu takich pogłosek, ponieważ wiadomo co się dzieje z informacją, która jest przekazywana z ust do ust. W żadnych dokumentach albowiem nie było wzmianki o istnieniu w tym miejscu skarbca.

Historyk Jacek Siebel był tego samego zdania i na dodatek według niego piwnice „Welta” nie przetrwały na żadnych planach z dwóch prozaicznych powodów. – Po pierwsze i chyba najbardziej prawdopodobne – mogło to być zwykłe zaniedbanie. Po drugie, plany mogły zaginąć – tłumaczy. – Skarbiec? Raczej niemożliwe. W hotelu mógł być sejf, ale szanse na to, że zostanie on znaleziony w podziemiach są znikome. Pojawił się nawet pomysł, aby ujawnione ruiny w jakiś sposób oznaczyć, tak by przypomnieć historię tego miejsca. Idea jednak jak równie szybko się pojawiła tak równie szybko zanikła, dlatego też ktoś czekający dziś na tramwaj przy rynku lub kupujący bułki w “Zenicie” nie ma pojęcia o tym, że mniej więcej w tym samym miejscu ponad 100 lat temu stał budynek będący dumą Katowic.