Hercklekoty

Zbigniew Markowski

Hercklekoty brzmią z niemiecka, nie tylko ze względu na owo germańskie serce rozpoczynające wyraz, ale także dlatego, że to rzeczownik złożony – jakże często spotykany w języku naszych zachodnich sąsiadów. Niemcy potrafią w jednym wyrazie upchnąć trzy a nawet cztery słowa: typowym przykładem jest „geburtstagsgeschenk” – słówko, które każdy Ślązak rozszyfruje bez trudu – to prezent urodzinowy. Jest też oczywiście rozsławiony w internetowym filmiku kugelschreiber – pisak kulkowy czyli po polsku długopis. Nota bene polski „długopis” to także rzeczownik złożony, podobnie jak angielski „ballpen”. Niemieckie rzeczowniki złożone odczytuje się od końca – hercklekoty będą więc po prostu klekotaniem serca.

Nie wolno hercklekotów pomylić z hercszlagiem: drugie ze słówek oznacza po prostu zawał serca czyli gwałtowne ograniczenie przepływu krwi przez tętnice wieńcowe. Hercklekoty są znacznie bardziej mgliste. Mogą oznaczać objaw chorobowy czyli arytmię serca, jego nierówne bicie (juzaś mom hercklekoty), ale ich mianem określimy również przyspieszoną pracę układu krążenia wywołaną jakimś dużym wysiłkiem (wlazłach na czworty sztok i mom hercklekoty). Trzecie znaczenie związane jest z życiem uczuciowym: ktoś bliski sercu może bowiem wywołać przyśpieszony rytm tegoż serca będący odpowiednikiem motyli w brzuchu (jak widza Achima to mom hercklekoty).

Wyjaśniając pochodzenie słowa zaczniemy od ewidentnie niemieckiego „herz”, które pochodzi od pragermańskiego „herza” oznaczającego oczywiście serce. Stąd podobne brzmienie tego wyrazu w różnych językach wywodzących się ze wspólnego pnia: angielskie „heart”, szwedzkie „hjärta” , duńskie „hjerte” oraz oczywiście niemieckie „herz”. Ze klekotem już tak łatwo nie jest, bo co prawda współczesne słowniki etymologiczne łączą pochodzenie tego słowa z prasłowiańskim “klekotati” czyli wydawaniem głuchego, powtarzającego się odgłosu, jednak Aleksander Brückner w pierwszej części wywodu opowiada się za słowiańskim pochodzeniem wyrazu, jednak w drugiej – wskazuje na łacińskie „clango”. Za prasłowiańskim pochodzeniem klekotu przemawia nie tylko brzmienie, także cały szereg podobnych słów w tej grupie języków.

Żeby wszystkim paradoksom stało się zadość, dodać trzeba, iż germańska konstrukcja składająca się ze dwóch wyrazów: słowiańskiego i germańskiego wcale nie oznacza, iż Ślązacy nazywają serce hercem. Owszem: są hercklekoty, jest herc (kier) w kartach, jest sercowo ukształtowana łopata zwana hercówą, ale słowo „serce” to po śląsku „serce”.

Hercklekoty żyją nie tylko w śląskiej godce, ale i w wymiarze społecznym. Katowicki bieg i marsz nordic walking przybrał nazwę „Parkowych Hercklekotów”, była impreza muzyczna także pod patronatem palpitacji serca. W internecie i nie tylko nabyć można piękne kolczyki z węgla (uwaga – nie brudzą) oprawione w stal chirurgiczną, których handlowa nazwa również nawiązuje do hercklekotów. Sercowej arytmii udało się nawet dostać na poetyckie salony za sprawą śląskiej wersji wiersza Jana Brzechwy „Żuraw i czapla”, której fragment przedstawia się następująco:

Żuraw łokropnie zgańbiony
pofurgoł hań w swoji strony.
Czapla zaczła (zaroz po tym,
jak ji przeszły hercklekoty)
myśleć, czy dobrze zrobiyła:
„Tak żurawia zbamonciyłach
Borok przaje mi to prawie
poleca za nim ku stawie”

Bo w hercklekotach najważniejsze jest to, żeby w końcu przeszły.