Zbigniew Markowski
Śpiewanie w chórze
Był 23 dzień marca 1743 roku, gdy podczas londyńskiej premiery „Mesjasza” zachwycony dostojnym brzmieniem chóru król Jerzy II uniósł się ze swojego miejsca, by na stojąco wysłuchać fragmentu opiewającego zmartwychwstanie Chrystusa. Choć prawdziwa sława oratorium przyszła dopiero kilkadziesiąt lat później, dzieło Georga Friedricha Händela zrobiło na słuchaczach ogromne wrażenie – głównie za sprawą wykorzystania głosów chóralnych (utwór zawiera aż 21 takich partii). Händel mógł sobie pozwolić na dużą liczbę śpiewaków z prostego powodu – to na Wyspach Brytyjskich rozpoczęła się europejska tradycja wspólnego śpiewu na poziomie amatorskim; po amatorów kompozytor sięgał więc, gdy potrzebował dużej liczby chórzystów.
Na kontynent zwyczaj wspólnego śpiewania trafił nieco później – poważne wzmocnienie idei przyszło jednak dopiero za sprawą ruchu cycyliańskiego w połowie XIX wieku. To wtedy Kościół uznał, iż muzykę sakralną należy odnowić; masowo powstawały więc zespoły wzbogacające śpiewem liczne uroczystości. Swoich pierwszych amatorskich grup dorobiły się wówczas dzisiejsze potęgi śpiewacze – Niemcy, Czesi, Słowacy i Łotysze. Górny Śląsk – który podpatrzył niejedno od Niemców organizujących swoje Liedertafel Gesangverein – niemal natychmiast włączył się w śpiewaczy nurt: pierwsze wzmianki o polskim amatorskim zespole tego rodzaju pochodzą z Piekar Śląskich i datowane są na rok 1849. W czasie wizyty wrocławskiego kardynała Melchiora Diepenbrocka odnotowano zachwyty wykształconych, towarzyszących dostojnikowi księży nad młodymi chórzystami, którzy osiągnęli wysoki poziom artystyczny ćwicząc jedynie po godzinach swojej zasadniczej pracy. Niektórzy historycy uważają, iż to właśnie w czasie Wiosny Ludów (1848 – 49) – gdy nastąpiło odrodzenie polskiej świadomości narodowej – chóry na trwałe wpisały się w regionalny krajobraz społeczny. Równolegle działały zespoły niemieckie, bo bogacący się w drugiej połowie XIX wieku region miał coraz większe aspiracje kulturalne.
Za złoty wiek górnośląskich zespołów wokalnych uważa się jednak pierwszą połowę dwudziestego wieku; właśnie dlatego duża część działających dziś chórów obchodzi albo jubileusze stulecia, albo świętuje rocznice do takiego wyniku zbliżone. Historyk śląskich chórów – Jan Fojcik wyliczył, iż do 1939 roku na terenie Górnego Śląska działały 843 zespoły. Chór na początkach XX wieku był ówczesnym Facebookiem – tam pary poznawały się, tam dzielono się doświadczeniami życiowymi, tam załatwiano mnóstwo spraw – nie tylko muzycznych. Nie ograniczano się do własnego terenu: chóry zrzeszające osoby identyfikujące się z polską narodowością często urządzały wycieczki do Krakowa, koncertowały w innych miejscowościach, częstokroć życie organizacyjne zespołu wiązało się z prowadzeniem biblioteki lub organizacji gimnastycznej. Ruch śpiewaczy integrował społeczności: organizowali go wpierw liderzy lokalni – nauczyciele, księża, organiści, później – animatorzy muzyki oraz działacze aż do charakterystycznego dla śląskich chórów przełomu XX i XXI wieku zjawiska profesjonalizacji. Za sprawą katowickiej Akademii Muzycznej amatorskie zespoły otrzymały bowiem potężne wsparcie doskonale wykształconej kadry dyrygenckiej. Efekty można sprawdzić samemu, tym bardziej, że wciąż organizowane są chóralne festiwale i przeglądy, wciąż widzimy plakaty zapraszające na koncerty zespołów wokalnych.
Nic nie wskazuje na to, by zjawisko miało (jak się nas czasem straszy) obumierać. Śląskie chóry zdają się być niezniszczalne – przetrwały Kulturkampf, Hitlera, Stalina i komunistyczne naciski – oczywiste w sytuacji, gdy zespoły reprezentowały chrześcijańskie wartości wpisując na swoich sztandarach Boga jeszcze przed Honorem i Ojczyzną. To chyba jedyny region, który był w stanie (podczas wizyty papieża Jana Pawła II na lotnisku w Muchowcu) wystawić zespół liczący 1120 śpiewaków. W XXI wiek ruch śpiewaczy Górnego Śląska wszedł w imponującym stylu: działało wówczas prawie 120 zespołów chóralnych (skupiających niemal cztery tysiące śpiewaków) zrzeszonych w oddziale Polskiego Związku Chórów i Orkiestr. Doliczyć do tego należy dziesiątki chórów niezrzeszonych – działających przy parafiach czy domach kultury.