Śląski jazz

Zbigniew Markowski

Śląski jazz: Mucha – Muszyński

Historycy polskiego jazzu często odwołują się do konspiracyjnych początków tego nurtu muzycznego – lat pięćdziesiątych XX wieku, gdy grać trzeba było półprywatnie a może nawet nielegalnie. Władzy nie podobały się bowiem ani amerykańskie korzenie jazzu, ani nieokiełznany, synkopowany rytm – o improwizacji nie wspominając. Muzyka indywidualistów długo przebijała się na salony a kamieniem milowym stała się odwilż 1956 roku, która zaowocowała festiwalem jazzowym w Sopocie.

Na Górnym Śląsku sprawę załatwiono inaczej: systemowo. Na liście zajęć fakultatywnych proponowanych studentom katowickie Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej (dziś Akademii Muzycznej) w 1967 roku pojawił się przedmiot o nazwie „Kompozycja i aranżacja, harmonia jazzowa oraz zespoły instrumentalne”. Po roku zorganizowano Studium i krok po kroku (wciąż kształcąc jazzmanów) pedagodzy doszli i do Wydziału Kompozycji, Interpretacji, Edukacji i Jazzu, i do Instytutu Jazzu – najstarszej, najbardziej zasłużonej i największej instytucji tego typu w kraju.

Lista absolwentów przyprawia o zawrót głowy – to między innymi: Lora Szafran, Ewa Uryga, Stanisław Sojka, Iza Zając, Janusz Szrom, Katarzyna Klich, Krystyna Prońko, Sławomir Kulpowicz, Mieczysław Szcześniak, Sławomir Kurkiewicz czy Marcin Wasilewski. Grupa „Walk Away” składa się z absolwentów Wydziału, muzycy wykształeni w Katowicach zasilają zespoły Jana Ptaszyna Wróblewskiego, Tomasz Stańki, Michała Urbaniaka. Instytut Jazzu zajmuje dziś aż trzy budynki i stanowi Mekkę wszystkich adeptów tej muzyki. Stąd już tylko krok do prestiżowych imprez takich jak Silesian Jazz Festival – Śląski Festiwal Jazzowy goszczący największe światowe gwiazdy i organizujący własne warsztaty. Równolegle rozwijał się tradycyjny ruch muzyczny: tak jak w przypadku Śląskiego Jazz Clubu z Gliwic działającego od 1956 roku – najstarszego polskiego stowarzyszenia jazzowego.

W wielu miastach Górnego Śląska regularnie organizowane są jazzowe festiwale, nietrudno tu zauważyć rozliczne puby oferujące tego rodzaju muzykę. Muzykę – dodajmy jazzową z definicji, ale zaznaczoną niewiarygodną różnorodnością stylistyczną, wykonawczą oraz wypływającą z inspiracji. Nie inaczej jest w przypadku utworu prezentowanego powyżej w którym wykształceni przez katowicką Akademię Muzyczną Tomasz Mucha i Maciej Muszyński wykonują łotewską pieśń ludową. Bo najważniejsza jest muzyka, a jak słusznie stwierdził onegdaj Aleksander Nawarecki opisując Górny Śląsk: „Socjolodzy widzą tu wiele kulturowych różnic, także przewag – więcej władzy kobiet, aktywności religijnej, seksualnej swobody i trwałości rodzin, ale te wyróżniki, oparte na wskaźnikach i mapach administracyjnych wydają się głupstwem – bo Śląsk to kraina muzyki”.